Codzienne radości w trudnych czasach - obyczaje, rozrywki, świętowanie
Zakończenie
Roman Dmowski o przyczynach odzyskania niepodległości
Czemu zawdzięczamy żeśmy uniknęli tych niebezpieczeństw i że wyszliśmy, nie chcę powiedzieć zwycięsko - bo za wiele wydarto nam tego, co nam się należało - ale z własnym państwem, jednoczącym trzy zabory i mające dane do tego, ażeby przy męskim, konsekwentnym wysiłku narodu zdobyć sobie godne miejsce w świecie i być samoistnym twórcą swoich losów?...
Zawdzięczamy to głębokim przemianom, które zaszły w samym naszym rodzie.
Społeczeństwo polskie w dobie wojny światowej a to samo społeczeństwo czasu rozbiorów lub nawet czasu powstania styczniowego - to dwa bardzo odległe od siebie światy. Często słyszymy narzekania na to, że się tyle zmieniło na niekorzyść w Polsce, że dzisiejsze społeczeństwo jest o wiele gorsze od dawniejszego. U jednych jest to powszechnie znane idealizowanie przeszłości, u innych, mianowicie w tych warstwach, które w swej roli społecznej zostały zdegradowane, jest to przenoszenie własnych odczuć na cały naród, inni wreszcie mają o tyle słuszności, że wskazują cały szereg ujemnych zjawisk naszego życia, których dawniej nie było, a które przedstawiają dla naszego bytu narodowego poważne niebezpieczeństwa i wartość naszą, jako narodu, obniżają. [...]
Jesteśmy dziś o wiele więcej, niż byliśmy jeszcze pięćdziesiąt lat temu, narodem. W ciągu tego ostatniego pięćdziesięciolecia świadomość narodowa w szerokich masach zrobiła olbrzymie postępy. Twarda walka o byt narodowy, a jednocześnie wytężona walka o byt gospodarczy, wydobyła już dużo uśpionej energii z narodu, nauczyła go mierzyć się z rzeczywistością, liczyć się z faktami, patrzeć prawdzie w oczy, wykształciła niemały już realizm w sposobie myślenia. [...]
Nie z naszej fantazji zrodziło się przekonanie, że Polska nie może być małym narodkiem i małym państewkiem. To tkwi w samej istocie Polski, w jej przeszłości, w liczbie i sposobie rozsiedlenia się Polaków, w budowie gospodarczej kraju i w ustroju duchowym narodu; na tę rolę małego państewka wreszcie nie pozwala nam nasze położenie geograficzne.
Zawdzięczamy to głębokim przemianom, które zaszły w samym naszym rodzie.
Społeczeństwo polskie w dobie wojny światowej a to samo społeczeństwo czasu rozbiorów lub nawet czasu powstania styczniowego - to dwa bardzo odległe od siebie światy. Często słyszymy narzekania na to, że się tyle zmieniło na niekorzyść w Polsce, że dzisiejsze społeczeństwo jest o wiele gorsze od dawniejszego. U jednych jest to powszechnie znane idealizowanie przeszłości, u innych, mianowicie w tych warstwach, które w swej roli społecznej zostały zdegradowane, jest to przenoszenie własnych odczuć na cały naród, inni wreszcie mają o tyle słuszności, że wskazują cały szereg ujemnych zjawisk naszego życia, których dawniej nie było, a które przedstawiają dla naszego bytu narodowego poważne niebezpieczeństwa i wartość naszą, jako narodu, obniżają. [...]
Jesteśmy dziś o wiele więcej, niż byliśmy jeszcze pięćdziesiąt lat temu, narodem. W ciągu tego ostatniego pięćdziesięciolecia świadomość narodowa w szerokich masach zrobiła olbrzymie postępy. Twarda walka o byt narodowy, a jednocześnie wytężona walka o byt gospodarczy, wydobyła już dużo uśpionej energii z narodu, nauczyła go mierzyć się z rzeczywistością, liczyć się z faktami, patrzeć prawdzie w oczy, wykształciła niemały już realizm w sposobie myślenia. [...]
Nie z naszej fantazji zrodziło się przekonanie, że Polska nie może być małym narodkiem i małym państewkiem. To tkwi w samej istocie Polski, w jej przeszłości, w liczbie i sposobie rozsiedlenia się Polaków, w budowie gospodarczej kraju i w ustroju duchowym narodu; na tę rolę małego państewka wreszcie nie pozwala nam nasze położenie geograficzne.
R. Dmowski, Polityka polska i odbudowanie państwa, Warszawa 1988, s. 184-193.
Galeria
Leon Noël o II Rzeczpospolitej
[...] Na ogół biorąc, w piętnaście lat po wojnie polsko-rosyjskiej, która naraziła na śmiertelne niebezpieczeństwo odradzającą się Rzeczpospolitą, dokonano dużego dzieła. Trzy rozłączone trzony Polski rozrosły się wbrew podnoszonym czasami za granicą wątpliwościom- równie łatwo jak szybko, pomimo, że były rozdzielone przeszło sto lat i poddane trzem różnym władzom. To jedno wystarczyło, aby udowodnić żywotność narodu, trwałość jego zasadniczych cech i moc jego patriotyzmu. Ludność wzrastała z szybkością prawie niepokojącą pod pewnymi względami nadwyżka urodzin nad zgonami wynosiła w tym okresie parokrotnie ponad 500 tysięcy rocznie, a w 1935 r. przekraczała jeszcze 400 tysięcy. Ludność kraju wynosiła już 33 miliony. W miastach i wsiach zwracała uwagę ogromna ilość młodzieży i dzieci. Przemysł wspomagany skutecznie przez kapitały i inżynierów francuskich, zrobił duże postępy. Wykonano wiele ważnych robót publicznych. Gdynia, mała wioska, zamieszkana w 1920 r. przez paruset rybaków, stała się wielkim portem w obszernych nadbrzeżach, rozwijających się nieustannie. W 1934 r. liczyła już 75 tys. mieszkańców, a obroty handlowe portu przewyższały 7 mln ton. Powstawała flota handlowa i mała flota wojenna. Zbudowane nowe drogi żelazne, w szczególności polsko-francuską kolej Śląsk-Bałtyk, naprawiono i przeprowadzono nowe szosy, powstały liczne zakłady naukowe, muzea, biblioteki, rozwijały się uniwersytety: stolica - Warszawa - uległa rozbudowie, przeobraziła się, wypiękniała. Ruch sportowy i turystyczny kwitł w całej pełni. Pomimo popełnionych błędów ten wspaniały wysiłek i piękne jego rezultaty świadczyły na korzyść Polski i jej perspektyw rozwojowych. [...]
L. Noël, Agresja niemiecka na Polskę, Warszawa 1966, s. 26-27