Kultura

Literatura

Tadeusz Peiper, Punkt wyjścia (fragm.), 1922 r.

    Rozpoczyna się nowa epoka: epoka uścisku z teraźniejszością [...].
    Posłuszny instynktowi życia i przetwarzając instynkt na ideę, człowiek dzisiejszy wstępuje na drogę pojednania i zbratania z tym nowym wydaniem świata, które dawno tworzyć rozpoczął, a z którym dotąd zżyć się nie umiał. Przytakuje nowoczesnej scenie życia i w ten sposób miasto staje się dla niego zaczarowaną wyspą potężnych wzruszeń. Przytakuje nowoczesnym formom współbytowania ludzi i w ten sposób masa staje się dla niego szukanym współpracownikiem nowego piękna. Przytakuje nowoczesnym narzędziom życia i w ten sposób maszyna staje się dla niego poetyczną czarodziejką jego rozpalonych snów. Miasto, masa, maszyna i ich pochodne: szybkość, wynalazczość, nowość, potęga człowieka i epoki, zapasy z niebem, lot na stalowych skrzydłach, kąpiel w najświeższej wódce dnia, skok w teraz - stają się dla nas przedmiotem nieznanych uniesień.
    Nowe rozkołysanie życia i idei o życiu musi udzielić się także sztuce. Chcąc czy nie chcąc, słudzy jej będą musieli rozwalić więzienie historii i iść za dziejami, które się dzieją. Jedni uczynią to ze skłonności do współbrzmienia z otoczeniem, inni zaś z woli odnowienia swojego rzemiosła.
   Pierwsi zapragną być echem i zwierciadłem otaczającej ich treści. Dążenia czasu uczynią swoimi dążeniami. Rzeczywistość obecną jak wino przeleją w swój puchar. [...] Ich dzieło będzie słowem, obrazem, pieśnią teraźniejszości.
    Drudzy odnajdą w nowych formach życiowych pierwiastki nowych form artystycznych. [...]
   W ten sposób do jednych i do drugich niezliczonymi i niewidzialnymi tętnicami docierać będzie zwycięsko hemoglobina teraźniejszości.
    Zwrotem ku teraz pragnie być "ZWROTNICA".
    Pragnie być macicą nowej duszy. Pragnie wszyć w naszego człowieka nerw teraźniejszości. Pragnie rozognić w nim miłość do nowości [...]. Pragnie obudzić w nim wiarę w cudotwórczą epokę, w której żyje, i niechęć do martwych epok, które żyją w nim. Z nowej duszy pragnie wyprowadzić nową sztukę. [...]
    Tym pragnie być "ZWROTNICA".
    Reszta nie zależy już tylko od niej. Bądźmy więc przewidujący: "ZWROTNICA" będzie tym, czym chce być, i jeszcze czymś innym.
    Czym?
"Zwrotnica", 1922, nr 1; cyt. za: A. Lam, Polska awangarda poetycka. Programy lat 1917-1923. Tom II. Manifesty i protesty, Kraków 1969, s. 291 -293.

Wstęp do "Jednodniówki futurystów" (fragm.), Kraków, 1921 r.

    Rzucamy na rynki, place i ulice wszystkich miast polskich ten pierwszy świstek futurystyczny.
    Chcemy, aby ci, którzy na równi z nami boleśnie przeżywają całą upiorną nielogiczność dnia dzisiejszego i czekają od kogoś pomocy, dowiedzieli się, że jesteśmy, że słyszymy [...]. Ten świstek manifestów, protestów i bomb jest pierwszą próbą dowiedzenia, że hasła nasze o demokratyzacji sztuki i uczynieniu jej codzienną, aktualną i powszechną, tak aby z czasem była zdolną wytrzymać konkurencję nawet z gazetami, nie są czczym frazesem i potrafimy je w czyn wprowadzać.
    Będziemy odtąd wypuszczać co jakiś czas [...] takie świstki, których zadaniem będzie dać naszą odpowiedź na wszystkie najbardziej palące zagadnienia dnia. [...]
    Wzywamy wszystkich do jak najspieszniejszego tworzenia i zawiązywania na całym terenie Rzpltej [Rzeczypospolitej] Polskiej organizacji futurystycznych w celu natychmiastowej i powszechnej futuryzacji życia w myśl ogłoszonego powyżej manifestu.
"Jednodniówka futurystów", 1921; cyt. za: A. Lam, Polska awangarda poetycka. Programy lat 1917-1923. Tom II. Manifesty i protesty, Kraków 1969, s. 229-230

Galeria

Tytus Czyżewski, Od maszyny do zwierząt - kto się gniewa na nas? (fragm.), 1921 r.

    Nasi krytycy mają katar - kto pisze i drukuje programy, ten wdziewa się na wykrochmalone kalesony i kaftan bezpieczeństwa - (programy i nieprogramowe programy).
    Żywioł - od ogólnego mechanizmu do instynktu zwierząt - będziemy braćmi zwierząt i będzie się uczyć od nich instynktownej sztuki, kochać będziemy maszyny, gdyż one nasze siostry, i zwierzęta, bo one nasi nauczyciele i bracia.
    Tylko bez programowych prymitywów.
                                ====== instynkt
    zabijmy w sobie "estetyzm"!
    Panowie i panie, zwierzęta domowe i dzikie, Skamandrowcy już umarli - Kubiści, Ekspresjoniści, Futuryści, Dadaiści niedługo umrą -
    ====== instynkt
    (maszyna i żywioł).
    ........................................................................................
    Krytykom piszącym o nas , a pragnącym taniej a skutecznej reklamy: polecamy nasze pismo: wiersz nonparelowy: 50 M.[arek], petitem 20 M.[arek], "Mordobicie" z reklamą 2.000 Mp. [Marek polskich] - bez reklamy o połowę taniej.
    Otwieramy
    kurs składni i ortografii polskiej. Dla krytyków literatury polskiej piszących w dziennikach warszawskich i krakowskich ("Naprzód"), dla krytyków nauki różnej historii i sztuki (od Ramzesa do Matejki włącznie), warunki według umowy.
    ..........................................................................................
    Kochamy zegary elektryczne i nie robimy im krzywdy.
    ..........................................................................................
    Uczymy się muzyki od ptaków. - Architektury, malarstwa i rzeźby od gniazd zwierzęcych. [...]
    Czy będziemy szczęśliwi, gdy formaliści zostaną bez formy?!
    Stern i Wat: = wylazł na gruszkę i rwał pietruszkę, czyli to samo już było we Włoszech przed 10 laty.
    Szukamy instynktu, który zgubiliśmy doskonaląc się przez tyle wieków w sztuce i w nauce. [...]
    Na przyszłość nie piszemy "krytyk" z wystaw lub nadesłanych lub nowo wydanych książek - gdyż uskuteczniamy to w ogłoszeniach == patrz warunki reklamy.
    Kto się gniewa na nas?!
"Formiści", 1920, z. 4; cyt. za: A. Lam, Polska awangarda poetycka. Programy lat 1917-1923. Tom II. Manifesty i protesty, Kraków 1969, s. 177-178.

Antoni Słonimski, O początkach kawiarni "Pod Pikadorem"

    [...] nie pamiętam, jakiego to było dnia ani miesiąca, ba, nawet nie jestem pewien, w którym roku przyszedł nam do głowy pomysł założenia "Pikadora". [...]
    Nie mieliśmy i nie bardzo gdzie mogliśmy drukować nasze wiersze. Działo się to w burzliwych czasach, które wypychały najspokojniejszych ludzi na ulice. "Pikador" więc miał charakter jak najzupełniej ulicznej trybuny. Nie było tam żadnych intymności, żadnego oddzielania się od tłumu filistrów. [...] Do "Pikadora" mógł wejść każdy z ulicy za skromną opłatą pięciu marek. Nie sprzedawano tam wódki ani mięsa - była to mała cukierenka, gdzie trzeźwi poeci czytali swoje wiersze przed zupełnie przypadkową publicznością. [...]
    Jesienią 1918 r., w pamiętny dzień dwudziestego dziewiątego listopada, kiedy Warszawa wrzała, gdy tłumy snuły się po mieście w gorączkowym uniesieniu, w tych dniach, gdy słowa "wolność", "niepodległość", "Polska", "komunizm" i "rewolucja" nie miały w sobie odcienia szarej codzienności lub nawet rozczarowania albo zniechęcenia - byliśmy pełni zapału, siły i nadziei. Wieczorem w dniu otwarcia "Pikadora" zebrała się cała elita współczesnej Warszawy.

A. Słonimski, Alfabet wspomnień, Warszawa 1989, s.183-187.

Galeria

Wystąpienie programowe "Skamandra" (fragm.), 1920 r.

    Nie występujemy z programem, gdyż programy są zawsze spojrzeniem wstecz, są dzieleniem nieobliczalnego życia przez znane. [...] My, którzy nie wiemy, kędy powiodą nas jutro nieposłuszne, a odkrywcze stopy, nie kreślimy programu. Świat jest przed nami! [...] Świat i my i wszystko jest dla nas w pełnym chaosie stawania się, wiemy na pewno, że za węgłem każdego domu czeka na nas przygoda i bajka [...]. Każde nowe spotkanie, to nowy zakręt drogi, nowe, niewidziane nigdy krajobrazy [...]. Nie możemy więc powiedzieć, dokąd idziemy i jaki jest cel podróży [...].
    Wierzymy [...] w dzień dzisiejszy, w jego wartość, osobliwość i powagę, wierzymy we wstającą nową sztukę, która będzie krzykiem tego pokolenia, a świadectwem o nas przed potomnymi, żeśmy naprawdę byli. Wierzymy niezachwianie w wieczność naszej teraźniejszości, w nieskończoność skończonej duszy ludzkiej, w nieprzemijanie przelotnych słów, niezniszczalność kruchych kształtów. W tej wierze chcemy być słowem dnia dzisiejszego, chcemy tworzyć i budzić zachwyt nowoczesnego człowieka, chcemy w dziele naszym zawrzeć, świadomą lub nieświadomą siebie, jego i naszą miłość, chcemy śpiewać nowy świat i uczyć go pieśni o sobie. Chcemy raz jeszcze, ale raz jedyny i niebywały, ukazać wiośniany oddech poranków i płynny smutek wieczorów, dziki marsz żelaznych pociągów i rezedowy zapach księżycowych świateł, rozwichrzony zgiełk wielkomiejskiej ulicy i miękki spokój białych dworków przysłoniętych sadami - wszystko to wchłonąć w siebie i mówić słowem prostym, a szerokim jak rozwarcie matczynych ramion.
    Chcemy być poetami dnia dzisiejszego, i w tym nasza wiara i cały nasz "program". Nie kusi nas kaznodziejstwo, nie pragniemy nikogo nawracać, ale chcemy zdobywać, porywać, zapalać serca ludzi, chcemy być ich uśmiechem i ich płaczem; chcemy być poetami, tymi dziwnymi istotami, co na migotliwej powierzchni życia znajdują największe głębie, a w barwnej grze świateł, dźwięków i kształtów widzą objawienie najbardziej niedostępnych i niewyrażalnych prawd. [...]
    Wierzymy niezachwianie w świętość dobrego rymu, w boskie pochodzenie rytmu, w objawienie urodzonych w ekstazie obrazów i wykutych w pracy kształtów. [...]
    Nie chcemy wielkich słów, chcemy wielkiej poezji; wówczas każde słowo stanie się wielkie.

"Skamander", 1920, nr 1, s. 3-5.

Galeria

Stefan Żeromski Literatura a życie polskie (fragm.), Zakopane, 28 sierpnia 1915 r.

    Życie literackie z jego prądami, zawikłaniami i burzami - narodziny, wschody, walki, przełomy, klęski i zachody rozmaitych metod tworzenia artystycznego, których dalekie odblaski padają i w mrok naszej dziedziny - nic zazwyczaj nie mają wspólnego z walkami na arenie parlamentarnej i z przełomami w instytucjach społecznych. [...]
    Sztuka pisarska, zwana literaturą, czyniąc zadość warunkom i wymaganiom gramatyki, logiki i estetyki, dąży do tego, ażeby być w zupełności jedną ze sztuk pięknych, sztuką czystą, i osiągnąć najwyższy cel tego usiłowania, przetworzenie sztuki na piękno.
    Natomiast w pewnym piśmie polskim [...] można było czytać artykuł wstępny [...] o tym, jaką powinna być literatura "piękna" w Polsce. [...] Wyrażono tam życzenie, ażeby dzieło sztuki powstające w naszym kraju było dla szerokich warstw dostępne i zrozumiałe, ażeby pisano rzeczy ścisłe i bezwzględnie wartościowe pod względem moralnym - ażeby się wystrzegać wszelkiej nieoględnej erotyki, wszelkiej lekkomyślnej swobody wyrażeń, gdyż książka nasza dostaje się przecie do rąk młodzieży - ażeby każda ukazująca się książka krzepiła ogół i podnosiła na duchu - ażeby broniła szerokie masy czytelników od zgnilizny, abnegacji i pesymizmu. [...]
    Należałoby zarówno w interesie życia publicznego, jak literatury dążyć do zmniejszenia wpływu ostatniej, do pozbawienia jej praw decyzji w życiu codziennym - do pozostawienia jej własnemu losowi. Niechajby piśmiennictwo polskie weszło w swoje własne kolisko, na właściwą mu arenę, jak tyle innych na świecie, i znalazło tam swobodę ruchów, prawo wyboru zagadnień i metod swej pracy.
    Natomiast z całą pasją i gwałtownością trzeba by podjąć istotną pracę nad stworzeniem wspólnego narodowego i społecznego rozwoju, pracę podsycaną nie tylko przez "moc pieśni, która serce przeobraża i niewolnika przedzierzga w człowieka", lecz przez świadomość powszechną i przez białoorlą, drapieżną, zdobywczą żądzę plemienną. Jeżeli kiedy, to dziś najjaskrawiej stanęła przed nami ta konieczność. Jest to bowiem moment, kiedy i piśmiennictwo zaskoczone, wyprzedzone o tysiąc mil przez wypadki - oniemiałe i osłupiałe- stało się przeważnie odruchowym, naśladowczym słowotokiem, stekiem bombastycznych wierszy i barokowej prozy. Czczość patosu bez wewnętrznego ognia, który by się palił w istocie, przelewa wyrazy w świetle pogorzeli, w huku bitw, wobec czarnych piecowisk, pól nędzy, szeregu mogił i przed rozpaczą skamieniałą w milczeniu.
    Tymczasem - olbrzymia oto poezja ukazuje się jak jutrznia wschodząca nad naszą nieszczęsną ziemią. [...]
    [Literatura- red.] dziś może [...] odejść do dziedziny swej własnej - z mowy codziennej, z gwar dalekich, z podań, legend, z nieprzebranej mnogości wydarzeń, z krynic cierpienia i radości kształtować swój twór i język wysoki, zbogacony niewysłowienie przez twórców-praojców. Może ona już teraz zapuszczać się w tajne głębie ducha ludzkiego czy plemiennego, uciekać od świata w kraje tajemnicy i zmyślenia, lub, jeżeli jej wola, żyć w gwarze walk i prac, wśród rozpaczy lub śmiechu. Swoboda nadaje jej cechę i piętno sztuki samoistnej, indywidualnej, charakterystycznej, a więc narodowej.
S. Żeromski, Literatura, a życie polskie cyt. za www.pbi.edu.pl

Galeria

Strona wykorzystuje pliki cookies dla lepszego działania serwisu.
Możesz zablokować pliki cookie w ustawieniach przeglądarki.